Info
Ten blog rowerowy prowadzi avacs z miasteczka Katowice. Mam przejechane 8052.86 kilometrów w tym 1407.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Marzec7 - 5
- 2014, Luty8 - 21
- 2014, Styczeń9 - 22
- 2013, Czerwiec19 - 12
- 2013, Maj16 - 11
- 2013, Kwiecień11 - 3
- 2013, Marzec2 - 2
- 2012, Październik19 - 33
- 2012, Wrzesień33 - 24
- 2012, Sierpień13 - 19
- 2012, Lipiec18 - 44
- 2012, Czerwiec24 - 58
- 2012, Maj20 - 45
- 2012, Kwiecień9 - 38
- DST 166.40km
- Teren 35.00km
- Czas 07:47
- VAVG 21.38km/h
- Sprzęt Rączy pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Pszczyna, Goczałkowice i okolice
Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 2
O 9:00 zbiórka pod Teatrem im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Spontanicznie zebrana grupa liczyła 6 osób tj. ja, Adam, Krzysiek, Damian i jeszcze 2 rowerzystów których nie ma na BS. Adam uruchamia Garmina z którym zawsze jest ciekawie. Jedziemy na ulicę Kościuszki w Katowicach i potem dalej za wskazaniami nawigacji. Z początku nawigacja się gubi i trochę się kręcimy ale i tak jest ciekawie. Przypadkowo trafiamy na teren kopalni jakiejś gdzie było mnóstwo drzewa ale szybka interwencja pana na brudnopomarańczowym składaku naprowadza nas na właściwą drogę czyli zawracamy. Mieliśmy skręcić po prostu 50m. dalej. Dalej jedziemy bez przeszkód i gdy postanawiamy usiąść na ławeczkach koło Orlika pewnien bucowaty dozorca wygania nas z tamtąd mówiąc że nie wolno i niszczymy. Rozumiem jego obawy gdyby tam było mnóstwo ludzi ale nie licząc naszej 6 było tam tylko 2 osoby dozoru. No ale trudno. Kawałek dalej były kolejne ławeczki gdzie tam odpoczęliśmy i ruszyliśmy ostatnie ok. 12km do celu. Pod pałacem u celu naszej wyprawy oczywiście zdjęcie (Na końcu podam link do zdjęć z Adamowego aparatu). Jedziemy na rynek i szukamy jakiegoś miejsca do przeprowadzenia konsumpcji i znajdujemy Pivnica gdzie jemy pizze i decydujemy co dalej. Była godzina ledwo 13 więc jedziemy na Goczałkowice. Z Krzyśkiem sprint w granicach 35-40 km/h przez tamę i czekamy na resztę. Garmin dalej nas prowadzi i jedziemy objeżdżając cały zalew lądujemy w Strumieniu ( miejscowość taka). Tam kolejna konsumpcja, uzupełnienie zbiorników na picie i jedzemy dalej. Zdjęcie oczywiście było. Dalej jedziemy za Garminem i trafiamy w jakąś starą zarośniętą ścieżkę w której Krzysztof na swoim fullu wyjeżdża na czoło i wygniata nam drogę wsród pokrzyw, traw i innych przeszkód terenowych. Kontynuujemy jazdę i kolejny postój przy sklepie, konsumpcja i jedziemy dalej. Kierujemy się na Paprocany gdzie znów odpoczywamy. Damianowi kolana odmawiają posłuszeństwa. Dzwoni po transport mimo mojej wcześniejszej pomocy przy podjazdach pod górki. Żegnamy się z Damianem i ruszamy do domu przez Wilkowyje i lądujemy na Piotrowicach. Krótka wizyta w Lidlu na Kostuchnie i kierunek na Janinę. Jednak na punkcie postojowym się rozstajemy. Ja i dwóch panów jedziemy na rolkostradę i potem do domu a Adam z Krzyśkiem przez staw Barbara do siebie.
LINK DO GALERII