Info
Ten blog rowerowy prowadzi avacs z miasteczka Katowice. Mam przejechane 8052.86 kilometrów w tym 1407.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Marzec7 - 5
- 2014, Luty8 - 21
- 2014, Styczeń9 - 22
- 2013, Czerwiec19 - 12
- 2013, Maj16 - 11
- 2013, Kwiecień11 - 3
- 2013, Marzec2 - 2
- 2012, Październik19 - 33
- 2012, Wrzesień33 - 24
- 2012, Sierpień13 - 19
- 2012, Lipiec18 - 44
- 2012, Czerwiec24 - 58
- 2012, Maj20 - 45
- 2012, Kwiecień9 - 38
- DST 89.69km
- Czas 03:37
- VAVG 24.80km/h
- Sprzęt Rączy pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Asfaltowe-love
Czwartek, 6 czerwca 2013 · dodano: 06.06.2013 | Komentarze 0
Po obiedzie postanawiam iść na rower. Bez planów. Kierunek na azymut Pyrzowice. I to by było na tyle. W Siemianowicach Śląskich jakieś przebudowy i myśl jechania bez zakrętów cały czas prosto wzięła w łeb. Koniec końców ląduje w Piekarach Śląskich wcześniej mijając schron Dobieszowice. Niestety zamknięty. Przez Piekary dojeżdżam prawie pod tablicę miasta Radzionków. Postanawiam jednak skręcić w prawo. I cały czas prosto. W końcu znajduję drogowskaz na Świerklaniec. Pod kompleksem pałacowo-parkowy zakupy strucli w Biedronce i konsumpcja w parku. Z Świerklańca na azymutowe Pyrzowice. Swoją drogą ciekawe miejscowości po drodze np. Orzech :). Na lotnisku patrzę i odpoczywam chwilę. Trwa tankowanie jednego z samolotów a jakieś dwie idiotki w odległości max. 50m palą sobie papierosy. Na terenie lotniska. Schowane za jakimś baraczkiem jak nastolatki w gimnazjum. Z Pyrzowic już prosto do domu. Po wg. drogowskazów jechałem drogą 913. Jakiś debil z w ochroniarskiej furgonetce wyprzedza autobus jadąc mi prosto na zderzenie czołowe. Szans w starciu z rozpędzoną stalową masą nie miałem więc ratowałem się ucieczką na pobocze. Przejeżdżam przez okolice bazy Limita tj. Psary. Dalej trasą prawie pod M1 w Czeladzi. Potem już prosto. Ale asfaltowo. Obok Urzędu Miejskiego w Czeladzi i Dąbrówkę Małą. Wyjeżdżam w okolicach al. Roździeńskiego a z tamtąd kieruje się na Szopienice, mijam Dom Kultury potem zajezdnię na Zawodziu. W okolicach Słowiana jakieś remonty. Jedna część drogi wyłączona z użytku. Potem już tylko ścieżką rowerową koło Wydziału Prawa i Administracji którą pociągli z drugiej strony biblioteki aż po Rektorat. Przez Rynek, dworzec, plac Wolności i ulicę Gliwicką do domu. Chowając rower do garażu słyszę syczenie. Kapeć. Jestem zmęczony i nie chce mi się naprawiać więc olewam. Zrobię jutro. To tyle.
PS. Drugi najdłuższy wyjazd w tym roku. A jeszcze 47km i w końcu pęknie 1000km w sezonie.