Info
Ten blog rowerowy prowadzi avacs z miasteczka Katowice. Mam przejechane 8052.86 kilometrów w tym 1407.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Marzec7 - 5
- 2014, Luty8 - 21
- 2014, Styczeń9 - 22
- 2013, Czerwiec19 - 12
- 2013, Maj16 - 11
- 2013, Kwiecień11 - 3
- 2013, Marzec2 - 2
- 2012, Październik19 - 33
- 2012, Wrzesień33 - 24
- 2012, Sierpień13 - 19
- 2012, Lipiec18 - 44
- 2012, Czerwiec24 - 58
- 2012, Maj20 - 45
- 2012, Kwiecień9 - 38
- DST 171.76km
- Czas 08:09
- VAVG 21.07km/h
- VMAX 72.00km/h
- Sprzęt Rączy pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Na zamek z Duchami + objazdy
Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 2
Edit.
Zacznijmy na świeżo od początku. Pobudka 6;45. Śniadanko i inne poranne sprawy odhaczone z listy dnia i parę minut po 7:00 ruszam w drogę. Mimo że dojazd do Będzina nie zajmuje mi 90 minut ruszyłem sporo przed czasem aby po dotarciu pod Zamek na zbiórkę udać się z kimś na zakupy do Lidla. Ale dupa. Lidl w niedzielę od 9:00. Trudno. Jedziemy na głodnego z nadzieją że sklep będzie blisko. I był ale ani blisko ani szybko. Pierwszy posiłek nie licząc śniadania pod OSP w Tucznawie. Wciągam w siebie litr maślanki zagryzając bułką. Było jeszcze kilka przerw głównie ze względu na łatanie kapci i parę osób udało się na grzybobranie. W Ogrodzieńcu odwiedzamy sklep z owadem w logo i ruszamy na podzamcze. Tam ok. godziny przerwy, kto chciał to pojadł. Pyszna grochówka tam mają. POLECAM. Następnie udajemy się na fermę strusi w której to mieliśmy przeprowadzić konsumpcję jajecznicy ze strusich jaj ale chętnych mimo 70 osobowej grupy było za mało. Odpoczywamy, dekoncentrujemy strusicę która starała się znieść jajo i Duchy z większą częścią grupy wracają do domu a ja, Marcin, Adam, mój imiennik p. Rysiek, Paweł i dwie panie których nie znam jedziemy w objazdy. Pierwszym przystankiem była Pilica w której zjadamy 2 giga pizze, ciężko nam się ruszyć ale jedziemy do zamku w Smoleniu, odwiedzamy też Bydlin i z przerwami na np. zakupy czy smarowanie łańcucha ruszamy do Dąbrowy Górniczej. Jechaliśmy czerwonym pieszym szlakiem, duża część drogi była pod górkę i po moim zdaniem trudnym ale nie tragicznym terenie. Dwie panie radziły sobie świetnie. Do CH Pogoria dojeżdżamy całą grupą, p. Rysiek jedzie do siebie, chwilę potem tak ciągnie mnie do prysznica i wygodnego łóżka że żegnam się i wkręcając się na prędkość przelotową na asfaltach jadę koło Zamku, Czeladź w której koło Strusi skręcam w lewo na szlak. Muszę kupić jakąś porządną lampkę. Moje to się tylko do migania nadają. Ze szlaku wyjeżdżam koło Parku Pszczelnik w Siemianowicach Śląskich. Jadąc dalej wyjeżdżam na Wełnowcu, spotykam rikszarza z którym chwilę rozmawiamy i przez centrum Katowic do domu. W domu jestem ok 23:45, dodanie danych na BS, prysznic, SMS do chłopaków że dojechałem i spać.
Link do galerii zdjęć z aparatu Adama
KLIK