Info
Ten blog rowerowy prowadzi avacs z miasteczka Katowice. Mam przejechane 8052.86 kilometrów w tym 1407.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Marzec7 - 5
- 2014, Luty8 - 21
- 2014, Styczeń9 - 22
- 2013, Czerwiec19 - 12
- 2013, Maj16 - 11
- 2013, Kwiecień11 - 3
- 2013, Marzec2 - 2
- 2012, Październik19 - 33
- 2012, Wrzesień33 - 24
- 2012, Sierpień13 - 19
- 2012, Lipiec18 - 44
- 2012, Czerwiec24 - 58
- 2012, Maj20 - 45
- 2012, Kwiecień9 - 38
- DST 93.34km
- Czas 04:06
- VAVG 22.77km/h
- Sprzęt Rączy pomykacz
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Cyklozą
Sobota, 6 października 2012 · dodano: 06.10.2012 | Komentarze 1
Pobudka niewczesna bo o 8:30 czyli mieści się w granicach normy. Ubranie się, śniadanie i czynności przygotowawacze tj. zrobienie kawy do termosu i kanapek zajmują mi czas do ok. godziny 9:00 i po tym ruszam na Dęblińskiego pod fontannę. Docieram po jakiś 30 minutach jako pierwszy i relaksując się w promieniach słoneczka czekam na resztę ludzi. Parę minut po 10 są wszyscy i ruszamy. Jako że była to wycieczka trasą się nie przejmuję więc nie wiem jak jechaliśmy. Pierwszy postój jest spowodowany przezemnie z powodu niedokładnie skręconej piasty która mi postukuje. Szybko ściągam koło i poprawiam to. Po założeniu koła trzeba jeszcze podregulować zacisk hamulca i lecimy dalej. Następny postój przy Chacie w Niemcach na Ostrowach. Wcześniej zgarniamy jeszcze Marcina (Pana P). Później już prosto na ryneczek w Sławkowie i do Austerii w której każdy prowadzi konsumpcję tego na co ma ochotę. Do końca wycieczki już bliżej jak dalej i trzeba wracać. Dzięki uprzejmości jakiegoś pana możemy zwiedzić ruiny zamku biskupów. Później na Sosinę na mały postój i konsumpcję. Dopijam resztki kawy. Adam robi foto i już prosto na działkę do Waldka. Po drodze jeszcze chwilka w sklepie. Na działeczce "afterwycieczka". Dociera tam Czarny Kot i Sebastian którego nie znam. Pyszne jedzenie i wesołe rozmowy trawają w nieskończoność ale ostatecznie około 21 się zbieramy. Jedziemy jeszcze na centrum z Adamem gdzie się z nim żegnamy, a ja, Marcin, Marcin i Paweł postanawiamy się trochę poszwędać. Gdy ubieram się na przystanku przejeżdżający patrol policji bacznie się nam przypatruje ale nie znajduje powodu do zaczepki i ostatecznie daje nam spokój. Ruszamy pod akademiki gdzie gadamy, śmiejemy się i patrzymy na wygłupy "pizdusiów na za małych rowerach" i na dodatek nie mieli hamulców. Około 22;30 (?) zaczyna padać deszcz. Chowamy się pod drzewem i staramy się przeczekać. Nie udaje się więc ruszamy. Załamanie pogody powoduje rozstanie się i każdy jedzie w swoją stronę. Kawałek wyprowadza mnie Czarny Kot i dalej już sam pustymi o tej porze chodnikami obok trasy. Wyjeżdżam koło gwiazd. Przez osiedle na ścieżkę rowerową, kawałek placu budowy na ul. Wododziałową i z niej na Warszawską. Mariacka zobaczyć czy coś się dzieje i są znajomi. Ludzi mało, wracam do domu. Ostatecznie w domu jestem o 00:11.
Link do zdjęć od Adama:
KLIK!