Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi avacs z miasteczka Katowice. Mam przejechane 8052.86 kilometrów w tym 1407.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy avacs.bikestats.pl
  • DST 113.33km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 22.44km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cykliczna noc

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 16

Rowerowy dzień zaczęty dość późno. Do jazdy ruszyłem około godziny 15 obierając kierunek TESCO po lody i batoniki. A potem już za granicę. Przez Józefowiec, jakąś przemysłową dzielnicę Siemianowic i wyjeżdżam znów w Katowicach na Dąbrówce. Ale jest ok czasu jak marasu więc mogę się kręcić i łykać kilometry. Z Dąbrówki już bezpośrednio na Czeladź przez jakieś osiedle, nie pamiętam nazwy ale na tabliczce przystankowej chyba było napisane coś Józefów. W okolicach czeladzkich strusi telefon do Limita czy nie idzie się pokręcić ale miał robotę i nie mógł. Tak więc wewnętrzny GPS kieruje mnie do TSG w której to miałem nadzieję wyciągnąć jakiegoś Ducha na rowerer ale się nie udało. Siedzię tam na pogaduchach do 18:30 i jadę na Pogorię bo na 19:00 umówiłem się z Marcinem. Razem objeżdżamy Pogorię 3 i 4. Na "czwórce" na asfaltach bawię się w lokomotywę i ciągnę Marcina za sobą z prędkościami podchodzącymi pod 40km/h. Lądujemy znów pod molo na P3 i zgarniamy Marcina koleżankę i jedziemy do Lewiatana na grillowe zakupy który miał się odbyć po przejeździe grupowym. Trasa jazdy fajna. Chociaż trochę za bardzo panikowali na tą odrobinę wody i błota które były na trasie. Grill na Zielonej zacny. Potem wizyta w skateparku gdzie prawie się zabijam ale też jest fajnie. Rodzi się pomysł aby pojechać na P3 się jeszcze wykąpać. A że pomysł dobry to pojechaliśmy. Śmiechu mnóstwo. Polowania na kaczki, skoki z mola. Ubrani już w ilości sztuk 4 uczestniczymy w sesji zdjęciowej na molo. Znowu śmiechy ale buzia się jakoś sama do ziewania otwiera, powieki opadają. Trzeba wracać. Wałami Przemszy w ciemności jedziemy pod zamek w Będzinie który swoją drogą bardzo fajnie oświetlony. Roździelamy się, Marcin do siebie, Grzegorz też a ja przez Syberkę do Czeladzi w której to koło Strusi wjeżdżam na szlak rowerowy i ląduje w Siemcach w Parku Pszczelnik. Stąd droga już łatwa. Wełnowiec, Centrum, Załęże i spać.




  • DST 58.26km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 23.30km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spontaniczne spotkanie BS na Stargańcu

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 3

Rano po obudzeniu się chciałem jechać na ogródek skosić trawę ale nie umiałem znaleźć kluczy do altanki więc skończyło się tylko na podlaniu kwiatków. Przejechałem około 6-7km w sumie w obie strony więc do dystansu dzisiejszego trzeba doliczyć to. Niestety przed ruszeniem na Starganiec wyzerowałem licznik i nie mam dokładnych danych więc ich nie podałem. Po powrocie z działki błogie lenistwo. Jest tak gorąco że nawet leżąc człowiek spływa potem. No ale koło godziny 15 może parę minut po 15 ruszam do TESCO na lody. Zakupy zrobiłem i na ławeczce w promieniach słońca prowadzę konsumpcję. I tak sobię myślę czy ja naprawdę jestem ciulnięty aby w taką pogodę jeździć. Około godziny 11 termometr pokazywał 28 stopni w cieniu!!! Po konsumpcji ruszam pod Pomnik Powstańców Śląskich aby sobie w cieniu posiedzieć i poczekać na godzinę zbiórki w której to zgarniam Marcina i innych z pod Teatru im. Wyspiańskiego. Ale niedoczekanie. Ruszyłem jeszcze do domu w celu załawienia małej sprawy. Pod teatr docieram 5 minut przed czasem. 17;05 docierają, chwila odpoczynku i jedziemy. Przez rolkostradę, Brynów i Ligotę koło akademików po drodze zatrzymując się na małe zakupy w Biedronce i potem przy samych akademikach po "napoje sportowców". Na Stargańcu jesteśmy jako jedni z pierwszych. Na miejscu był tylko Amiga. Pod jego przewodnictwem ruszamy na obraną miejscówkę gdzie zaczynamy się spontanicznie Bikestatsowo spotykać. Było nas tak na oko 20 osób. Po wypiciu 2 półlitrowych napoi sportowca i zjedzeniu jednej kiełbaski jedziemy do sklepu. Droga tam pokonana w iście szaleńczym tempie. Ja z przodu za lokomotywe, za mną Krzyśki i Marcin. Pod akademikami znów zakupy i droga powrotna tak samo. Przy parkingu jeden z Krzyśków zajeżdża mi drogę (ten na Giancie) i ja ląduję na ziemi. W plecaku wybuchło piwo. Co jest ciekawe? Rozerwało puszkę z piwem a bukłak niby tylko kawałek silikonu został cały. Szybko się pozbierałem i jedziemy do ognicha. Ja się obcieram z krwi i okazuje się że nic poważnego mi się nie stało. Ewentualnie może być amputacja jeśli wda się jakieś zakażenie :D. Pieczemy kolejną porcję kiełbasek a ja zapobiegawczo nie zbliżam się już do Krzysztofa. Nawet jeśli nie jest na rowerze. Gdy zjedliśmy i napiliśmy się gasimy ogień i ruszamy w drogę powrotną. Nowe lampki przechodzą próbę i zdają ją na ocenę celującą. Po wyjechaniu z lasu rozdzielamy się ja jadę do siebie w sumie tak jak przyjechaliśmy a reszta do siebie ale jak to nie mam pojęcia. Prawie pod samym domem napotykam patrol policji jadący tak wolno że tragedia a ze plecakiem śmierdzącym piwem i samemu będąc po 3 nie chciałem wyprzedzać. To by było na tyle.


Buziaczki :)




  • DST 55.16km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 23.14km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Środa i Starganiec

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 2

Z racji wielkiego zainteresowania wtorkowym wpisem pod lakonicznym tytułem "Wtorek" dzś postanowiłem się postarać. Tak więc z samego rana czyli około 10-11 wskoczyłem na rower i ruszyłem na poszukiwanie sklepów filatelistycznych. Z adresów znalezionych w internecie z 3 tylko jeden okazał się jeszcze aktualny. Pani w sklepie jednak ostudziła trochę mój zapał mówiąc że to co mam nie przedstawia żadnej wartości bo nie są to serie. Ale no do jasnej anielki. Po co mi seria skoro mam na przykład znaczek z Kuby czy Mongolii. Na dodatek wszystkie mają po ok. 40 lat. No ale trudno. Powrót do domu, oglądam tv, gotuje sobie obiad i jadę przejechać się na Starganiec. Żeby nie było za łatwo nie jadę standardową drogą koło akademików na ligocie tylko przez Panewniki i drogą na Rudę Śląska. Potem odbijam na Skoczów i po kilkuset metrach wjeżdżam w las. Na miejsce docieram bez przeszkód, opieram rower o kamień taki wielki. Rower na piasku ujeżdża i mam paskudnie porysowaną ramę po prawej stronie dolnej rury. Ale i to przeżyję. Rower ma szybko jeździć a nie wyglądać. Wygląd to sprawa drugorzędna. Powrót już normalny. Koło akademików, obi na Brynowie i Rolkostradę. Jeszcze dodaję do swojego życia trochę offroadu i wjeżdżam pod tą górka gdzie normalnie FR i DH sobie zjeżdżają. Zjeżdżam już normalnym asfaltem przy stawie kąpielowym. Na liczniku prędkość podchodzi pod 50km/h a ja wyjeżdżam na główny ciąg komunikacyjny. Przechylenie do zakrętu około 50stopni w stosunku do pozycji pionowej. Powrót tak jak tramwaj z Zawodzia. Do rynku dawałem tranwajom fory i olewałem wyścigi ale za to na Gliwickiej pozwoliłem sobie i ścignąłem się z tramwajem linii 20. Wygrałem a co ja się będę szczypał z kupą żelastwa. Zjazd do garażu, przeczyszczenie szmatą łańcucha, zeskrobanie brudu z korby, smarowanie łańcucha i do domu.


Podaję dziś link do Soundtracka z świetnego filmu pt. "Nietykalni"


&feature=BFa&list=PL45B2A9BFF2AB89AF"/>
Ogólnie polecam film jak i muzykę.




  • DST 34.24km
  • Czas 01:38
  • VAVG 20.96km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

wtorek

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 3




  • DST 47.56km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 22.47km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poniedziałek żeby mięśnie się nie zastały

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Nic konkretnego. Najpierw do rikszowej bazy po elementy z pompki która nie wiadomo czemu się rozleciała ale naprawiłem. Potem do babci na Gwiazdy i po pysznej babcinej kolacyjce gdy trochę się ochłodziło ruszyłem się pokręcić po 3 stawach. Parę długości po rolkostradzie, powrót przez Mariacką i tyle. Przeczyściłem jeszcze golenie i nasmarowałem łańcuch. Jutro wybieram się może po kask i lampę na przód jakąś mocniejszą.




Riksza cały dzien i noc

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 01.07.2012 | Komentarze 0

Po paru godzinach snu, ogarnięcie się i jedę bryczką na Nikiszowiec na Industriadę. Przyjeżdżam około 13;30 przy okazji gubiąc się po drodze bo jechałem inną poleconą mi trasą że niby najszybsza. Ale docieram szczęśliwie. Na miejscu docelowym szybkie zakupy i do cienia bo latara grzała niesamowicie. Mam około 2godzinki luzu ze względu na to że trwają dopiero przygotowania. Ruch zaczął się później. Jeden kurs na Giszowiec i dwa na Janów Bolina. A tak to kręcenie się z dzieciakami po Giszowcu. Jedna babeczka zafundowała dzieciakowi 5!! przejażdżek. Mnie to graj. Dziecko lekkie a płaca taka sama jakbym wiózł dwóch grubasów. Chwilę przed zmrokiem udaję się na ulicę Mariacką gdzie znów krąże i czatuje na jakieś kursy. Jeździłem do godziny 4:00. Spać położyłem się przed 5:00. Dziś miałem jechać znowu ale burza zepsuła mi plany i na centrum pustki. Ale i tak jest dobrze.




  • DST 65.97km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:09
  • VAVG 20.94km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoriowo i rikszowo

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 4

Z koleżanką skoczyłem na Pogorię. Umówiliśmy się tam ze znajomymi. Przyjechał jeden. Reszcie coś wypadło. Mniejsza. Rozkładamy kocyk przywieziony przezemnie przywiązany do ramy między nogami. Chwila kąpieli i na gramy w karty. Potem do CH Pogoria do Żółtego na micha ryżu za 3 złote i powrót do domu przez Dąbrówkę i Bogucice. W domu szybki ogar i lecimy do bazy po riksze. Jak ktoś ma ochotę się przejechać to w weekendy kręcę się po centrum Katowic. Jeździłem jakieś 8-9 godzin, kasy trochę wpłyneło. Jeszcze jeden weekend i może kupię kask. Dane podane są tylko z Pogorii bo w bryczce vel rikszy nie mam licznika.




  • DST 52.77km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 20.83km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakupowo!!!

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 5

Wpis po 2 dniach jazdy takiej pożal się Boże. Ok. 10km na Krossie i ponad 8 godzin na rikszy. Zarobiłem 8zł które i tak wydałem na zapiekankę. Czyli jestem na zero. Dziś za to od rana dzień kręcił się dookoła roweru. Rano do sklepu po SPD. Dokonałem transakcji zakupu pedałów pd-m520 i butów Diadora Escape czy jakoś tak. Pan w sklepie mi to odrazu złożył do kupy i nadeszła wielkopomna chwila. Bzzzzyt (taki dźwięk jakby coś się psuło) Nie potrafię się wpiąć. Stoję pod sklepem i klnę na czym to świat stoi. Ale udało się i druga noga po ruszeniu wskoczyła na swoje miejsce znacznie łatwiej. Zadowolony wracam do domu. Przed światłami pamiętam żeby się wypiąc. Do domu dostaję się bez wywrotki. Przebieram się i tym razem do mamy do pracy pochwalić się i do Koodzy po bluzki które wyczaiłem w necie za 9.90 ale na miejscu okazuje się że tylko rozmiar S. Sorry ale z gołym pępkiem chodzić nie będę. Kupiłem sobie za to spodenki. Bardzo fajne.
Znów do domu zostawić plecak i przebrać się w nowy nabytek. A i jeszcze pieszy kurs do fryzjera. Gotowy do drogi ruszam, ale pierw się przewracam (na szczęście nikt nie widział) do parku ale zmieniam zdanie i lecę na Gwiazdy na kawusię do cioci. Chwalę się nowym zakupem i dostaję telefon o spotkaniu obozowym i jadę pod Pomnik Powstańców Śląskich. Tam spędam trochę czasu. Potem spotykam koleżankę pieszo odprowadzam ją pod drzwi od domu i wracam do domu. Jak będę mieć chwilę czasu i fajną miejscówkę to porobię zdjęcia rowerowi bo trochę się zmienił.




  • DST 171.76km
  • Czas 08:09
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zamek z Duchami + objazdy

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 2

Edit.

Zacznijmy na świeżo od początku. Pobudka 6;45. Śniadanko i inne poranne sprawy odhaczone z listy dnia i parę minut po 7:00 ruszam w drogę. Mimo że dojazd do Będzina nie zajmuje mi 90 minut ruszyłem sporo przed czasem aby po dotarciu pod Zamek na zbiórkę udać się z kimś na zakupy do Lidla. Ale dupa. Lidl w niedzielę od 9:00. Trudno. Jedziemy na głodnego z nadzieją że sklep będzie blisko. I był ale ani blisko ani szybko. Pierwszy posiłek nie licząc śniadania pod OSP w Tucznawie. Wciągam w siebie litr maślanki zagryzając bułką. Było jeszcze kilka przerw głównie ze względu na łatanie kapci i parę osób udało się na grzybobranie. W Ogrodzieńcu odwiedzamy sklep z owadem w logo i ruszamy na podzamcze. Tam ok. godziny przerwy, kto chciał to pojadł. Pyszna grochówka tam mają. POLECAM. Następnie udajemy się na fermę strusi w której to mieliśmy przeprowadzić konsumpcję jajecznicy ze strusich jaj ale chętnych mimo 70 osobowej grupy było za mało. Odpoczywamy, dekoncentrujemy strusicę która starała się znieść jajo i Duchy z większą częścią grupy wracają do domu a ja, Marcin, Adam, mój imiennik p. Rysiek, Paweł i dwie panie których nie znam jedziemy w objazdy. Pierwszym przystankiem była Pilica w której zjadamy 2 giga pizze, ciężko nam się ruszyć ale jedziemy do zamku w Smoleniu, odwiedzamy też Bydlin i z przerwami na np. zakupy czy smarowanie łańcucha ruszamy do Dąbrowy Górniczej. Jechaliśmy czerwonym pieszym szlakiem, duża część drogi była pod górkę i po moim zdaniem trudnym ale nie tragicznym terenie. Dwie panie radziły sobie świetnie. Do CH Pogoria dojeżdżamy całą grupą, p. Rysiek jedzie do siebie, chwilę potem tak ciągnie mnie do prysznica i wygodnego łóżka że żegnam się i wkręcając się na prędkość przelotową na asfaltach jadę koło Zamku, Czeladź w której koło Strusi skręcam w lewo na szlak. Muszę kupić jakąś porządną lampkę. Moje to się tylko do migania nadają. Ze szlaku wyjeżdżam koło Parku Pszczelnik w Siemianowicach Śląskich. Jadąc dalej wyjeżdżam na Wełnowcu, spotykam rikszarza z którym chwilę rozmawiamy i przez centrum Katowic do domu. W domu jestem ok 23:45, dodanie danych na BS, prysznic, SMS do chłopaków że dojechałem i spać.

Link do galerii zdjęć z aparatu Adama
KLIK




  • DST 68.59km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 26.90km/h
  • Sprzęt Rączy pomykacz
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lędziny na szybko (rozgrzewka przed Ogrodzieńcem)

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 0

Mimo wysłania grupowej wiadomości do znajomych nikt nie pokusił się o wyjazd ze mną do Lędzin. Każdy miał już inne rowerowe plany. Trudno ich strata. :) Pojechałem sam. Z samego rana pare km rozgrzewki na ogródek w celu skoszenia trawy. Jechałem bez licznika ale ok. 5km można do dzisiejszego dystansu doliczyć. Potem do domu obiadek i dziduje do tych Lędzin. Przez centrum na 3 stawy i rolkostradę, 3 garby i wskakuje na czarny szlak ktorego trzymam się cały czas. W Lędzinach jestem po ok. 1godz i 10 minutach. Odpoczynek pod pomnikiem i w drogę powrotną. Trasa taka sama. Po dojechaniu w okolice os. Gwiazdy wpadam do babci jak zawsze gdy jestem w pobliżu. Potem już tylko rura do domu i głubanina z łańcuchem i tylnymi zębatkami alby jakoś to wyglądało. A no i rozkręciłem i wyczyściłem wózek przerzutki i te małe kółeczka. Po skończonej robocie Harnaś się należy ale ja jednak zdecydowałem się na krótką jazdę testową i kakałko w domu.